Biję własne rekordy. Od pięciu dni oddycham samodzielnie, wspomaga mnie tylko „kominek” z tlenem. Oby tak dalej to spełnią się nasze marzenia i pójdę do domu. Ostatnie dni mijają w miarę spokojnie. Z jedzeniem dalej kiepsko. Jutro czeka mnie kolejna wizyta pani Julii – neurologopedy.
Marysiu,zadziwiasz nas:) Widzisz jak szybciutko robisz postępy. Soje pierwsze urodzinki bez wątpienia spędzisz w domku i kto wie,może zdmuchniesz świeczkę?...Przesyłamy słodkie buziaczki i tulimy cieplutko:)
OdpowiedzUsuńagawhite
OdpowiedzUsuńŚlicznie Marysiu, brawo!
Tak, to prawda. Marysia zadziwia wszystkich i tych , którzy znają ją osobiście /Rodzice, Rodzina/, i tych, którzy znają ją tylko z tych stron.Walcz Marysiu, nie poddawaj się, wszyscy /tak myślę?/ czekamy na Twoje pierwsze urodzinki!Pa malutka.
OdpowiedzUsuńChwała Bogu, oby nastąpiła już niedługo ta chwila powrotu do domu! Życzę Ci, Marysiu, kolejnych pięknych rekordów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Małą i Rodziców - modlę się za Was codziennie.
Tomek
BRAWO, BRAWO, BRAWO!!!! super kochana Marysiu! ile radości i uśmiechu sprawia mi czytanie ostatnich wpisów (a co dopiero muszą czuć Twoi rodzice). Jestem bardzo szczęśliwa, że tak dobrze sobie radzisz. Oj tak, już niedługo będziesz w swoim domku, w swoim pięknym (zapewne)pokoiku....
OdpowiedzUsuńTak jak u Was same dobre wiadomości, tak też jest u nas-hurrra, hurrra!!! moje jak też Twoich rodziców modlitwy zostały wysłuchane i wszystko powoli zaczyna się układać :) oby szczęście twało jak najdłużej
buziaczki ogromne :*
Wielkie Wielkie gratulacje!!!Podczytuje was i jestem pod wrazeniem jak bardzo Marysia jest silna!!!Tak jak moja mala u ktorej tez czekam od pol roku juz na pierwszy wlasny oddech!I czytajac wasze wspaniale wiadomosci wierze ze u nas tez nie dlugo to nastapi.Marysiu dajesz nam sile i wiare!!!!!Wielkie caluski od naszej Aniusi :*
OdpowiedzUsuńNatalia