Kolejny dzień życia minął pięknie. Mama kangurowała mnie bardzo długo, było mi przy niej cudnie. Miałam bardzo dobrą saturację. Gdy tata przyszedł zaczęłam się trochę wiercić i kręcić główką, próbowałam ją nawet podnosić, jestem taka silna. Patrzyłam na niego swoimi ślicznymi oczkami. Mój stan się trochę poprawił porównując do ostatnich ciężkich dni. Gazometrię mam bardzo dobrą. Pan doktor powiedział, że ma jakiś plan względem mnie, ale to chyba jutro, powiedział, że zobaczymy. Ciekawe co to za plan…hmh…Miejmy nadzieje, że stan mojego zdrowia się nie pogorszy, tylko poprawi i będzie mógł go zrealizować. Dziś badał mnie również kardiolog, miałam robione echo serca, powiedział, że nic się nie zmieniło. Prawa komora serca jest lekko powiększona, ale to naturalne przy tej wadzie, ponieważ musi teraz pracować więcej, generalnie jednak serce jest bez zmian. Żeby jutro było jeszcze lepiej niż dzisiaj…
Walcz Marysiu!
OdpowiedzUsuńJesteś bardzo dzielna.
Rodzice - trzymajcie się :*