Wczoraj spotkała moich rodziców bardzo miła niespodzianka jak do mnie przyszli. Nie byłam podłączona do żadnej maszyny wspomagającej oddychanie, dostawałam jedynie tlen i świetnie sobie radziłam. Lekarki powiedziały, że chcą, abym ćwiczyła oddychanie i żebym ok. 2 godziny pooddychała sama. Ja jednak świetnie radziłam sobie 6 godzin i wieczorem na noc pani doktor podłączyła mnie z powrotem do CPAP, abym się mocno nie zmęczyła i powiedziała, że od rana znów będę ćwiczyć. Kolejny duży krok do przodu. Cały czas mam kłopoty z jedzeniem, malutko trawię, mam duże zalegania i zdarza mi się ulać. Poza tym dużo się wiercę, próbuję sama obracać się na boki. Pielęgniarki układają mnie w różnych wałeczkach i rogalikach, ja jednak walczę, aby sama ułożyć się jak lubię najbardziej. Potrafię też wesprzeć się na nogach i unieść do góry całą pupę.
aga-white, mama Wojtusia urodzonego w 25tc
OdpowiedzUsuńCudne wieści!! Tak trzymaj dzielna Marysiu :)