Ważę już 2560g. Miałam dziś bardzo dużo badań: okulistyczne, echo serca, usg główki. Jutro lecę do Gdańska, z powrotem do szpitala na Klinicznej. Wiadomość zaskoczyła nas. Wiedzieliśmy, że planowany jest powrót do Gdańska, ale nie spodziewaliśmy się tak z dnia na dzień. Wracam, ponieważ lekarze w Łodzi nic więcej nie są w stanie mi pomóc, serduszko zostało zdiagnozowane i nie wymaga teraz operacji. Szybko ze mnie zrezygnowali. Po 20 dniach mają już dość. Jestem trudnym i wymagającym pacjentem. Jutro spotkam znów znanych mi lekarzy i pielęgniarki. Miałam lecieć o 8 rano, jednak z powodu problemów technicznych lecę dopiero po 14. Rodzice planują wyruszyć szybciej samochodem, żeby być już na miejscu, gdy przybędę. Dzisiaj ksiądz Marek udzielił mi sakramentu namaszczenia chorych. Będzie mi go brakowało. Przychodził codziennie, mówił do mnie i błogosławił. Jutro też przed podróżą mnie odwiedzi.
Spokojnego lotu kruszynko:)
OdpowiedzUsuńJesteśmy z Wami! Spokojnej drogi dla Was i pomyślnego lotu dla Marysi. Jesteśmy pełni podziwu dla Waszej postawy, Marysia jest dumna na pewno ze swoich rodziców!!!!
OdpowiedzUsuńDroga Izo i Łukaszu!!!
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu waszej strony powiem wam tylko jedno PRZESTANCIE SIĘ ŁUDZIĆ, ŻE WASZA CORECZKA BEDZIE ŻYŁA, ZEJDZCIE NA ZIEMIE. Lekarze niezależnie czy z Łódzi czy z Gdańska bogami nie sa i cudów nie potrafia robić.Natura czasami wie lepiej jak ma byc a to ciągłe jej oszukiwanie i reanimacja Marysi poprostu przedłuża jej beznadziejny los. Ona nigdy nie bedie normalnym dzieckiem i predzej czy pozniej jej zabraknie. Musicie sie z tym pogodzić.
Ciekawe czy sam byś napisał tak jakby chodziło o Twoje dziecko!! Bez względu na wszystko trzeba walczyć o to maleństwo - Marysia jest silną dziewczynką która chce żyć i codziennie mamy na to dowód!! E..
OdpowiedzUsuńBrak słów na to co napisałeś/aś... życie Marysi to cud, miała nie przeżyć dnia a jest z nami prawie 4 miesiące. To silne dziecko, które każdego dnia zaskakuje swoich rodziców i lekarzy, tym jaką posiada siłę walki. Uważam, że każdy rodzic tak by walczył o swoje dziecko, bo nie sztuką jest się poddawać, a robić wszysko co się da aby ratować życie. Rodzice Marysi zdają sobie sprawę z tego, w jakim Marysia jest stanie, ale są dobrymi ludźmi kochającymi swoje dziecko i będą walczyć do końca niezależnie od tego co myślą tacy dziwni ludzie jak TY!!
OdpowiedzUsuńLekarze nie są wszechwiedzący, niewiadomo co jest pisane dla Marysi. Myślę, że należy wierzyć, że wszystko będzie dobrze, bo wiara czyni cuda i walczyć o to Maleństwo. Dzielni Rodzice jestem z Wami:)
OdpowiedzUsuńW odpowiedzi na słowa krytyki anonimowego gościa, który nie miał odwagi się nawet podpisać, chcemy oświadczyć, że jesteśmy świadomi w jakim stanie jest nasze dziecko i tak długo jak "natura" pozwala jej żyć, nie przestaniemy się starać, aby to jej życie,choćby bardzo krótkie było jak najlepsze i przepełnione miłością. Jeśli ktoś tego nie rozumie i myśli inaczej to niech zachowa swoje poglądy dla siebie. Ktoś kto nie doświadczył takiej sytuacji i nie cierpiał patrząc na swoje chore dziecko nie ma moralnego prawa, aby ludzi w taki sposób doświadczonych pouczać. Wśród nas jest wiele ludzi chorych, którzy żyją i cieszą się każdym dniem swojego życia jakie by ono nie było, i oczywiście mają do tego prawo. Naród i system, który by takich ludzi nie chronił jest nieludzki, wynaturzony i przykładów do czego prowadzi mieliśmy wiele w ubiegłym wieku. Nie życzymy źle, ale mamy nadzieje, że życie naszego anonimowego gościa jeszcze wiele nauczy.
OdpowiedzUsuńO każde życie zawsze trzeba walczyć! A medycyna z roku na roku potrafi zdziałać więcej. Trzeba wierzyć i mieć nadzieję.:) I.
OdpowiedzUsuńMarysiu już pewnie jesteś gotowa do drogi....Kruszynko spokojnego lotu do Gdańska. tu znowu będą mogli odwiedzać Cię Twoi bliscy....Będziesz "prawie" jak w domu....A z tego co wiemy to lekarze w Gdańsku podejmowali się odłączania Cie od respiratora, teraz też pewnie tak będzie.....Trzymaj się Malutka!!!
OdpowiedzUsuńA Wy rodzice nie przejmujcie się takimi "życzliwymi " wpisami....zawsze ktoś się taki znajdzie....niestety....
Drogi "POZBAWIACZU ZŁUDZEŃ",
OdpowiedzUsuńbyć może dotknęła Ciebie osobiście jakaś tragedia z którą nie możesz sobie poradzić i dlatego ten Twój wpis na tej stronie. A jeśli potrzebujesz skupienia uwagi na sobie - to ta strona nie jest właściwym miejscem. Tutaj ludzie żyją nadzieją na to, że Maryśka będzie żyła. Przy tym wspierają rodziców w tych jakże trudnych chwilach Ich życia.
Izo, Łukaszu! Jesteśmy z Wami i możecie na nas liczyć. Wasz trud i cierpienia oraz modlitwę ofiarujcie w intencji "Anonima" - być może tego najbardziej potrzeba. A my, drodzy Goście tej strony - nie pozwólmy zrobić tutaj "ringu na przepychanki"!
I najważniejsze: "WALCZ, MARYSIU!" :) DO ZOBACZENIA W GDAŃSKU :)
"Troska o dziecko jest pierwszym i podstawowym sprawdzianem stosunku człowieka do człowieka" (Jan Paweł II) a nadzieja pozwala przetrwać najcięższe momenty, dlatego nie należy osądzać tu rodziców Marysi, ani obierać im w ten sposób nadziei i marzeń, bo jest to po prostu podłe niektóre komentarze lepiej zachować dla siebie, o życiu ma prawo decydować jedynie Bóg, nie natura, lekarze i aparaty. A jeśli decydujemy sie na tego typu komentarze to miejmy odwagę się podpisać przyznać do swoich chorych poglądów, chociaż akurat udzielając takich komentarzy należy się wstydzić
OdpowiedzUsuń