Ostatnie 2 dni były trudne. Z moim zdrówkiem w zasadzie bez zmian, CRP zaczęło samo spadać, parametry respiratora ciut niższe. Wczoraj rodzice odbyli bardzo poważną rozmowę z panią doktor na temat tracheotomii. Usłyszeli o wszystkich zaletach oraz zagrożeniach z tym związanych. Ostateczna decyzja i podpis należał do nich. Była to trudna decyzja, ale miejmy nadzieję, że najlepsza. Tak więc zostałam zapisana na zabieg tracheotomii do szpitala wojewódzkiego. Miałam czekać cierpliwie na miejsce. Dziś okazało się, że zwolniło się nagle miejsce i zostałam przetransportowana do szpitala wojewódzkiego w Gdańsku. Jutro o 7 rano będę miała zabieg pod narkozą. Jak każdy taki zabieg wiąże się on z ogromnym ryzykiem. Jednak, tak jak powiedziała pani doktor, z rurą intubacyjną jestem po prostu przykuta do łóżka. Zabieg tracheostomii to dla mnie krok do przodu. Jest to bardziej fizjologiczne rozwiązanie. Będę mogła nauczyć się normalnie jeść, kręcić główką, będę miała stopniowo zmniejszane dawki leków uspokajających. A przede wszystkim jest dużo większa szansa, że zacznę samodzielnie oddychać i wyjdę do domu z samą rurką, która może być usunięta w każdej chwili, gdy nauczę się dobrze kaszleć i bardziej zregenerują się moje płucka. Najbliższe dni będą dla mnie na pewno ciężkie. Ale po nich musi być już tylko lepiej…
Gdy przyjechała karetka, na początku pani doktor mnie nie pamiętała, ale gdy przekazywano jej informacje o mnie, zapytała czy to ja jestem tym dzieckiem, które było w Łodzi oraz miało zabieg na Zaspie. Na potwierdzenie mamy, że to ja jestem powiedziała, że transport z lotniska, gdy wracałam z Łodzi, był jednym z jej najgorszych i bardzo go zapamiętała, w tak ciężkim byłam stanie. Nie mogła się nadziwić, że mój stan tak się poprawił. Gdy zabierano mnie ze szpitala pan kierowca karetki powiedział na rozweselenie sytuacji, że chyba pomylili pacjenta (ponieważ byłam ubrana w mojej różowej sukience) i że nie wiozą mnie na zabieg tylko na bal. Podobno jeszcze nigdy karetką „N” nie wieźli dziecka w sukience. :).
3majcie jutro od 7 za mnie kciuki!!!
Marysiu, trzymamy za Ciebie kciuki i modlimy się za powodzenie zabiegu. Wszystko się uda! Sama widzisz jak ludzie się dziwią, widzą jak się zmieniasz, jak nabierasz sił :) Tym razem nie będzie inaczej, znowu wszystkim pokażesz, że jesteś silną dziewczynką :) Ściskamy Cię mocno, śpij sobie spokojnie, niech Ci się przyśnią pluszaki ;)
OdpowiedzUsuńKochana Marysiu! Oby zabieg przebiegł sprawnie i bez komplikacji, i obyś szybko wróciła na Polanki. Masz wspaniałych, kochających rodziców, których miłość i wiara wspomoże Twój szybciutki powrót do zdrowia. Trzymamy kciuki!
OdpowiedzUsuńMarysiu my 3mamy cały czas za Ciebie kciuki!! zdrówka słonko:)
OdpowiedzUsuńAgata
OdpowiedzUsuńCzytam Cię Marysiu od jakiegoś czasu.
Jesteś śliczną, dzielną dziewczynką!
Bardzooo cieplutko myślę o Tobie.
Marysia jest już po zabiegu. Jest bardzo dzielna i już zaczyna się wiercić. Dziś na Polanki nie wróci, może jutro. Ale to nie jest pewne, ponieważ po zrobieniu wkłuć i podaniu leków na główce pojawiły się duże czerwone plamy. Mamy nadzieję, że to tylko popękane naczynka, ponieważ jej żyłki są bardzo słabe i aby wkłuć kolejny wenflon pielęgniarki muszą się nieźle natrudzić. Na razie jest to smarowane heparyną i obserwowane.
OdpowiedzUsuńMarysiu,zadziwiasz nas!!! Jesteś już taka duża,że aż dziw bierze. Życzymy Ci dużo zdrówka:)
OdpowiedzUsuńSłońce czytam że już po wszystkim.Wiec trzymam kciuki oby jak najszybciej wszystko wracało na dobra drogę.Obyś jak najszybciej mogła swój domek zobaczyc.A ten kierowca dziwny przeciez wiadomo,że damy zawsze wyglądają pięknie a nie tylko od swoęta;)Ściskam Cię Królewno:)Ola
OdpowiedzUsuńmalenka Marysiu trzymam kciuki za Ciebie i za powodzenie...jestes przeciez silna dziewczynka wciaz zadziwiasz lekarzy i tym razem bedzie wszystko ok:)czekam niecierpliwie na dobre wiesci tzrymaj sie cieplutko
OdpowiedzUsuńMarysiu czytam o Tobie jak tylko mam czas i serce mi się raduje bo jesteś tak silna i niesamowita!!!pewnie zdajesz sobie sprawę z tego że jesteś największym skarbem twoich rodziców. musisz jednak zdać sobie sprawę że dajesz otuchę i niezłego kopniaka nam wszystkim czytającym twój pamiętnik.uczysz nas kochać życie i nie poddawać się mino trudności. Marysiu jesteś niesamowita! od początku wierzyliśmy że dasz rade i wszystkim którzy nie wierzyli w ciebie pokażesz gdzie raki zimują!!! :)jestem pewna że jeszcze trochę i spotkamy się!!!całuski od Maksia!!!Bardzo Cię Kochamy!
OdpowiedzUsuń