U
mnie wszystko dobrze. Kłopoty z uciążliwym ulewaniem się skończyły i oby nie
wróciły. Przez ostatnie kilka tygodni nastąpił u mnie gwałtowny rozwój ruchowy.
Leżąc na brzuszku wysoko trzymam już główkę dłuższy czas i podciągam pod siebie
nóżki. Trzymając główkę w górze tak się cieszę, że często krzyczę z radości,
nawet potrafię wesprzeć się na łokciach z zabawką w dłoniach, która wędruje do
mojej buzi, bo przecież to ząbki są dla mnie teraz najważniejsze. Na początku
takie akrobacje wychodziły mi tylko na twardym podłożu, teraz natomiast nawet
na miękkim łóżku, a nawet w wózku, tylko w nim mam coraz mniej miejsca. Jest to
duży krok w kierunku pełzania, potem raczkowania. Niesamowite jak przeszkadzała
mi rurka tracheotomijna. Nie mam jej dopiero miesiąc, a robię takie postępy.
Ale nic mi nie przeszkadza w leżeniu na brzuchu oraz na nic się nie
„nadziewam”. Niestety rurka ratuje życie, ale też bardzo mocno upośledza,
dlatego jeśli nie jest już potrzebna trzeba się jej jak najszybciej pozbyć.
Kolejnym
powodem dzięki któremu robię takie postępy ruchowe jest nowa metoda
rehabilitacji. Do tej pory 3-5 razy w tygodniu byłam rehabilitowana jedną
metodą NDT – Bobath. Ćwiczenia są przyjemne i naturalne, minusem tej metody
jest to, że efekty widać po upływie dłuższego czasu. Rodzice postanowili
spróbować z rehabilitacją Vojty. Polega ona na tym, że to rodzice muszą ćwiczyć
ze mną kilka razy dziennie, raz na 2 tygodnie przychodzi terapeuta i dokłada
proste ćwiczenie do zestawu, którym rodzice pracują. Przy ćwiczeniach metodą
Vojty wszystkie dzieci płaczą, ponieważ wymusza ona ruch jakiejś części ciała,
poprzez ucisk innej. A nikt przecież nie lubi jak jest do czegoś zmuszany.
Opinie na temat łączenia tych rehabilitacji są różne, np. że dziecko ćwicząc
NDT-Bobath jeśli zacznie ćwiczyć Vojty zrazi się do tej pierwszej metody,
niektórzy też twierdzą, że obu metod nie można łączyć. W teorii metoda Vojty
przynosi efekty znacznie szybciej niż ta pierwsza. Moi rodzice zdecydowali się
spróbować. Po wielu dyskusjach i przemyśleniach, podjęli własną decyzję. Mimo,
że to oznacza narzucenie na nich kolejnych codziennych obowiązków, związanych z
ćwiczeniami kilka razy dziennie, mimo, że ich plan dnia jest i tak mocno
przeładowany. Ale dla rodziców najważniejsze są efekty. W moim przypadku
świetnie udało się obie metody połączyć. Po ćwiczeniach Vojty tak samo chętnie
ćwiczę NDT-Bobath. Jak rodzice ze mną ćwiczą to wcale tak mocno nie płaczę,
chyba, że jestem bardzo zmęczona.
W
weekend byłam z rodzicami na bardzo pięknych uroczystościach. Znany już z
innych postów wujek Damian przyjął w sobotę święcenia kapłańskie, a w niedziele
odprawił swoją pierwszą mszę świętą. Na uroczystościach byłam bardzo grzeczna.
W niedziele było tyle cioć i wujków, więc byłam przeszczęśliwa.
Rok
temu, gdy rodzice byli u wujka Damiana na święceniach diakonatu, ja leżałam w
szpitalu. Dużo osób pisało wtedy w komentarzach pod postem, że za rok na pewno
będę z rodzicami na święceniach
kapłańskich. Spełniło się, cuda się zdarzają…
Rodzice
dostają czasami maile chwalące moje czarno-białe zabawki. Niestety rynek
przepełniony jest zabawkami kolorowymi. Niektórzy o tym nawet nie wiedzą, że
każde dziecko po urodzeniu widzi tylko kontrasty, przeważnie czarno-białe,
później dodaje się kolor czerwony, żółty, itd. Roczne dziecko ma aż o 50%
mniejszą ostrość wzroku niż człowiek dorosły. Niestety tego typu produktów jest
bardzo mało na rynku. A zabawki te przyspieszają rozwój psychoruchowy dziecka,
zwłaszcza do 6-go miesiąca życia. W moim przypadku zabawki kontrastowe są o
tyle istotne, że jestem wcześniakiem z retinopatią. Wzrok części dzieci
niedowidzących zostaje na stałe na poziomie dostrzegania wyłącznie kontrastów. Barwy
kontrastowe są bardzo ważne podczas rehabilitacji wzroku. Czasami jest to
jedyne co dziecko zobaczy, a co ma znaczący wpływ na stymulację mózgu.
Większość
moich zabawek szyje moja ciocia, projekt zabawek to również jej wizja. Po tym,
jak okazało się, że jestem niedowidzącym dzieckiem, postanowiła stworzyć dla
mnie zabawki, które być może dostrzegę. Część z nich posiada charakterystyczne
faktury, które mogę dotykać i w ten sposób poznaję świat. Jeśli ktoś z naszych
czytelników byłby zainteresowany takimi zabawkami zapraszamy do kontaktu.
KULA I PIŁKA - ROZWIJAJĄ ZMYSŁ WZROKU I DOTYKU |
KSIĄŻECZKA |
KWIATEK - KAŻDY LISTEK MA INNĄ FAKTURĘ |
MATA EDUKACYJNA |
PACYNKI |
Nasza dzielna, kochana dziewczynka. Niesamowite, że w tak krótkim czasie po pozbyciu się rurki Marysia robi takie postępy. Cieszę się bardzo. :)
OdpowiedzUsuńA zabawki są na prawdę świetne. buziaki :)
Marysiu Słoneczko,jesteś taka słodka,że po prostu "zakochałam" się w Tobie. Już nie możemy doczekać się Waszego przyjazdu do nas.Buziaki:)
OdpowiedzUsuńJak dobrze, ze u Was wszystko dobrze ;D zaglądam tu co 2 dzień z niecierpliwości na kolejny wpis... serce się raduje, że malutka tak pięknie się rozwija... oby tak dalej ( będę się o to modlić) Pozdrawiam całą rodzinkę. Sylwia
OdpowiedzUsuńwarto spróbować
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że szybciutko będzie widać efekty rehabilitacji