W poprzedni weekend
byłam z rodzicami na weselu. Para Młoda miała wiele głośnych atrakcji. Muszę
stwierdzić, że trąbiące tiry to dla mnie za duży hałas. Bardzo się wystraszyłam
i zaczęłam płakać, gdy pod salę weselną wjechały duże auta i zaczęły trąbić.
Dotrwałam do pierwszego tańca młodej pary, a potem resztę nocy byłam z ciocią
Jolą i wujkiem Wojtkiem. Jeszcze raz dziękuję za opiekę! Wszystko byłoby super,
gdyby nie upały ostatnich dni. Strasznie płaczę, gorączkuję i spada mi saturacja. W noc wesela musiałam spać na
dworze w wózku, bo nie wytrzymywałam upału. Przy temperaturze zimowej -20
stopni nie było żadnych problemów, mogłam nawet chodzić na kilka minut na
spacer, ale jak termometr wskazuje już powyżej +20 jest źle…
Od wtorku jesteśmy z
rodzicami w Rabce Zdrój. Niestety, jestem przeziębiona. Kaszlę i mam dużo
wydzieliny. Zapewne zaszkodziło mi chłodzenie w upalne dni. Ale tak naprawdę,
nie ma złotego środka, bo upał sprawia, że nie mam czym oddychać, a chłodzenie
grozi przewianiem. „I tak źle i tak niedobrze”. Do Rabki ledwo dojechaliśmy.
Wyjechaliśmy co prawda o czwartej nad ranem, ale od dziewiątej upał był już
niemiłosierny… Codziennie z rodzicami spacerujemy. Kilka minut dziennie
spędzamy przy tężni solankowej. W środę po raz pierwszy byłam na górskim szlaku
– wybraliśmy się Doliną Chochołowską na Polanę Chochołowską. W czwartek
odwiedziliśmy Wadowice, miasto błogosławionego Jana Pawła II. W poniedziałek
idziemy na oddział. Bardzo się stresujemy, ciekawe co lekarze powiedzą.
Pamiętajcie o mnie!!!
Z darem modlitwy.
OdpowiedzUsuńAlicja
Trzymam kciuki Kochana Marysiu!Wdychaj to górskie powietrze i zdrowiej!!!
OdpowiedzUsuńMagda
Czytam Pani bloga od jakiegoś czasu, ale po raz pierwszy piszę. Podziwiam państwa za miłość do malutkiej Marysi. Trzymam kciuki, aby wszystko było dobrze! Justyna
OdpowiedzUsuń