Msza Święta oraz spotkanie dla rodziców po Stracie Dziecka!!! Zapraszamy

Msza Święta oraz spotkanie dla rodziców po Stracie Dziecka!!! Zapraszamy

3.01.2013 ok godz 16 Marysia dołączyła do grona ANIOŁKÓW [*]

„W księdze życia Anioł zapisał datę Twoich narodzin…

Zamykając ją, wyszeptał:ZBYT PIĘKNA DLA ZIEMI…




sobota, 23 lipca 2011

2011-07-23


Od wczoraj nie leżę w inkubatorze, ale w łóżeczku. To właściwie już trzeci raz przechodzę taką zmianę. Swoje pierwsze łóżko dostałam w Łodzi. Po powrocie do Gdańska znów trafiłam do inkubatora (w dodatku zamkniętego), ale po dwóch, czy trzech dniach byłam znowu w łóżeczku. Gdy przewieziono mnie do tutejszego szpitala, też zdecydowano, że będę leżeć w inkubatorze, tylko, że w takim otwartym, który i tak przypomina łóżeczko. Ale od wczoraj koniec z dogrzewaniem… ;) Mamusia długo próbowała ułożyć mi rurkę intubacyjną, ponieważ cały czas się zaginała. Coś jej nie pasowało, ale myślała, że to z powodu zmiany miejsca. Gdy tata przyszedł rodzice doszli do wniosku, ze rurka jest obcięta. Gdy pytali dlaczego i kto to zrobił, powiedziano im, że to sama pani ordynator ją skróciła. Ciekawe co miała na celu…Hm…
Dzisiaj pani doktor dyżurna znów zrobiła mi wkłucie. Powiedziała, że nie lubi, gdy dziecko w takim  stanie jak ja nie ma wenflonu, bo gdyby coś się zaczęło dziać, to nie ma możliwości szybkiego podania leków. Choć nie lubię wbijania igiełek, to muszę przyznać, że coś w tym jest, tym bardziej, że w moim przypadku bardzo trudno jest założyć wenflon nawet na spokojnie, a co tu mówić w sytuacji nagłej… Pani doktor odłączyła mi też na cały dzień elektrody od EKG. Powiedziała, że nie ma potrzeby, abym cały czas była podłączona, tym bardziej, że mój pobyt w szpitalu nie jest krótkotrwały. Elektrody podrażniają moje delikatne ciałko i wystarczy jeśli będę je miała w nocy.

3 komentarze:

  1. Długa rura powoduje dużą przestrzeń martwą (i to źle).Myślę,że pozwólmy leczyć lekarzom,a rodzice niech kochają i przytulają. Takie opisywanie i krytykowanie ludzi,którzy pomagają niczemu nie służy.Całusy dla Marysi. Alicja

    OdpowiedzUsuń
  2. Alicjo!
    Nie rozumiemy dlaczego odebrałaś nasze słowa jako krytykę kogokolwiek. Domyślaliśmy się, że skrócenie rurki ma na celu zapewnienie większej efektywności wentylacji, ale nie mieliśmy pewności ponieważ pani ordynator nie było i chcieliśmy zapytać ją przy najbliższej okazji. Martwił nas tylko fakt, że rurka cały czas się zaginała, co powodowało blokowanie pracy respiratora, skutkujące spadkiem objętości wydechowej i saturacji oraz przyśpieszeniem oddechów Marysi. Prosimy o uważne czytanie ze zrozumieniem i nie posądzanie nas o złe intencje. Doceniamy to co pani doktor robi, tzn. że nie czeka na tracheotomię, ale cały czas próbuje pomóc Marysi zejść z respiratora. Jako rodzice chorego dziecka oprócz tego, że przytulamy, właśnie dlatego, że kochamy staramy się zrozumieć i poznać problemy z którymi boryka się nasza córeczka, nierzadko prosząc lekarzy o wyjaśnienie najdrobniejszych szczegółów. To my bowiem musimy podejmować decyzje o jej zdrowiu i życiu (np. gdy podpisywaliśmy zgodę na laserowanie oczu Marysi, które mogło skończyć się jej śmiercią). Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie rozumiem oburzenia Alcji?Przecież nie jesteście lekarzami,macie prawo być zdziwieni i zaniepokojeni tym co wykonuje sie wokół Waszej córeczki.Nikt z nas rozdziców nie studiował przed narodzinami dziecka medycyny..a obowiązkiem lekarza jest poinformować rodziców dlaczego tak jak i teraz rurka została skrócona lub wykonano inne zabiegi...Pewnie,że rodzice mają kochać tulić itd..ale mają też prawo,a nawet obowiązek wiedzić co dzieje sie wokoł ich dzieci.
    Buziale dla Marysi.Olka

    OdpowiedzUsuń

allplayerKalendarz na stronę